Barrio Latino

Przyszli więc tu, bo z imprezy w sumie uciekli, czym sie nie przejął, bo zrobiło się chłodno, trunki sie kończyły, a impreza była ogólnie dość drętwa. Zamówił dla josefiny cosmopolitana, dla siebie zaś tequilę. Dodam, że siadli przy barze.

-wiesz co, myślałam że impreza będzie hitem, a tak naprawde nie działo się nic specjalnie superfajnego - powiedziała i napiła się owego cosmopolitana nie ukrywając też tego że lubiła go. ściągnęła ze swojej szyi ostatni wianek i położyła na blacie skubając kwiatki, wcale nie przejmowała się tym że połowa ztego sypie się na ziemię i barman oraz cała reszta wraz z właścicielem krzywo na to patrzą. - co robisz jutro ? -zapytała , po raz 2765465678 lustrując go wzrokiem i zagryzła wargę .chciała się z nim spotkać i w ogóle takie szmery bajery.

- tak, myślałem że bedziej fajniej. co nie zmienia faktu, że cieszę się, ze wylądowałem w twoim towarzystwie - uśmiechnął się. - jutro? raczej jestem wolny, planowałem odsypiać dzisiejszą imprezę, ale chyba nie bedzie czego - powiedział i nawet domyślał się o co jej chodziło, ale postanowił czekać na jej reakcję. Napił sie w między czasie tequilii, uprzednio odprawiając nad nią modły. Sól, cytryna i te sprawy.

-ale chyba inni bawili sie dobrze bo wypili wszystko i zostawili mnie tam z jednym nie porządnym jeszcze drinkiem podczas całej tej imprezy.- gorzkie żale i w ogóle, pewnie gdyby wypiła o 3 więcej rzuciła by się na niego i nie byli by w klubie tylko w jednym z pokojów na jachcie , bądź hotelu. Ale nawet teraz bedąc trzeźwą starała się panowac nad sobą. No i oczywiście zaproponowała mu wspólne wyjście, ale że on wybierze miejsce i w ogóle.

A on sie zgodził i w ogóle, sam to nawet planował, ale cieszył się, że to wyszło od josie. - tak, inni się chyba dobrze bawili, np. tiiu z apollem, albo pierre z mars - powiedział patrząc cały czas na josefine - ale tobie chyba też było dobrze w moim towarzystwie? - zapytał, a jego spojrzenie mówiło 'powiedz, ze tak!'

- nie było. tzn. było mi dobrze, bardzoo.-usmiechneła się i zanurzyła usta w drinku. zastanawiała się też czy nie powiedzieć mu wprost tego czego dowiedział się od innych .tzn, że on nie jest jej obojętny i te sprawy , ale stwierdziła że za dużo zrobiła jak na siebie. chodziło o to że zaprosiła go na randkę tak jakby nawet. założyła nogę na nogę.

Uśmiechnął się po raz kolejny, bo przy josefinie często mu sie to zdarzało. I powiedzmy, że spędzili trochę czasu jeszcze w tym oto barze i było miło, a potem on ją do domu odprowadził, bo ja już idę ;*