art tea

herbaciarnia! mrrrru.

rozejrzał się dookoła, oceniając ilość wolnych stolików, było ich nie wiele, więc usiedli przy tym gdzieś w okolicach oknach, lubił tutejszych kelnerów, szczególnie dziewczęta, które posyłały nieśmiałe uśmiechy, a także dorzucały mu bonusowe ciastko z cytrynowym lukrem, ale na tle żizel wychodziły blado.
- tutaj chyba nie ma żadnego potencjalnego zagrożenia, więc co chcesz? - zapytał podając jej menu, sam jeszcze ni był pewien.

- zieloną herbatę chyba. - wymruczała siadając, naprzeciwko kenza. bo tak też były ustawione krzesła w owej herbaciarni. - nigdy tu nie byłam, wiem czemu całkiem tu miło . - rozejrzała się po pomieszczeniu, przyłapując spojrzenia owych kelnerek, które musiały byc niezbyt zadowolone z tego iż żizel towarzyszy obiektowi ich westchnien. - te kelnereczki, chyba cię lubią. - dodała, uśmiechając się koncikowo.

spojrzał w stronę jednej z nich, która niezdarnie rozlała herbatę dla jakiegoś znerwicowanego klienta, uśmiechnął się do żizel, wzruszając ramionami.
- możliwe - złożył zamówienie na zieloną herbatę, oraz równie zieloną, ale imbirową również herbatę.
- ja bywam tu czasami, ale nie za często - podrapał się obojętnie po prawym policzku.
- no więc żizel, jaki w końcu jest nasz układ dotyczący tych spódniczek i krokodylka, hm.

prychnęła tylko widząc ową sytuację, znerwicowanego klienta i niezdarnej kelnerki.
- gapią się na ciebie jak byś im obiecał seks po godzinach bez zobowiązań. - wymrczała, tylko gdy jedna z nich odeszła od ich stolika po tym jak kenzo złożył zamówienie.
nie zeby była zazdrosna o niego czy coś, ogólnie go lubiła bardzo, bardziej niż bardzo.
- dlaczego nigdy wczesniej mnie tu nie przyprowadziłeś co? - spojrzała na niego, spojrzeniem pełnym wyrzutów, i załozyła nogę na nogę.
- układem? wszystko tak jak mówiłam, ty nosisz sukienkę, tfu spódniczkę trawiastą przez godzinkę, a ja wzamian za to rozbieram się dla twojego krokodyla.

uśmiechnął się wyrozumiale, chociaz stłumił śmiech, kenzo nie przepadał za głupiutkimi kelnereczkami, które wpadały w jego ramiona obdarowane jednym niekoniecznie dwuznacznym uśmiechem.
- nic takiego sobie nie przypominam - co zgadzało się z prawdą, chociaż wiedział, że dla dziewcząt w skąpych fatuszkach z trudem wyperswadowanych przez szefa nie istniało tak owe słowa, jak bez zobowiązań.
- nie pbyłem przekonany czy lubi herbatę - wystawił jej język, może brakowało okazji, albo też było ich za wiele, więc uznał, że herbaciarnia to nieodpowiednie miejsce.
- zastanowię nad tym jeszcze, a właściwie nad tą spódniczką - uśmiechnął się do niej.

tak szczerze powiedziawszy, to wyglądało na to iż kenzo przeleciał już nie jadnął znich mogłby się chociaż przyznac, czy coś ;x
- mhm. - wymruczała mieszając niesłodzoną herbatę w białej porcelanowej filiżance z logiem herbaciarni.
- jasnę, - wymruczała, choc w głębi duszy chciała odmówic cały różaniec oby tylko jednak nie załozył owej sukienki, wcale mu nie powiedziała że przez tę godzinę gdy miał by na sobie tą spódniczkę, udawała by że go nie zna, albo nie nie udawała by <3

on nie miał zamiaru wkładać żadnej spódniczki, ale zachował to dla siebie, spojrzał na nią trochę rozbawiony, bo mimo wszystko nie miał żadnej tam intujcji, ale zdawał sobie sprawę, że na imprezie nie byłoby za miło.
- no tak - nie wiedział czy było tak apropo spódniczki, czy tych kelnerek, ale dla odmiany nie wymruczał tego.

spojrzała na zegarek. - o rany, ale późno a ja wciaż nie wiem co załozę. - zakryła usta dłonią, i pośpiesznie wstając upił łyk herbaty. - lecę, dzięki za herbatę, dozobaczenia na imprezię -posłałą mu buziaka w powietrzu i zniknęła bo idę.


:*

- na razie - uśmiechnął się nieznacznie, wolno dopił herbatę odstawiając kubek, wstał wkładając płaszcz, na dworze nie było za ciepło, ale udał się do domu.
pa.