coś w stylu łazienek

jedzenie dla kaczek macie?

zaplątała się gdzieś tutaj, przypadkiem zawinięta w cienki szalik, nie wiem lubiła szaliki, pewnie, w dłoni ściskała podwójną kawę, pewnie ze starbaksa, a jakby inaczej, nie karmiła kaczek bo wszystkie przed nią uciekły.

siedziała na ławeczce i czytała vogue, pijąc kawę ze starbaksa. czasem zerkała na kaczki, które teraz zwiały i domyśliła się, że na pewno nawiedziła to miejsce okropna tiu. zmora z jej dziecięcych snów! znaczy, jej kol, cnie.

usiadła na skraju ławki odgarniając całkowicie rozmierzwione włosy z twarzy, które i tak powracały na to samo miejsce przez wiatr, zaplątała się w szalik bezsilnie próbowała oswobodzić się z cholernie zaplątanego szalika, po kilku bezowocnych próbach się udało, co skwitowała uśmiechem, po czym wypiła łyk kawy na pocieszenie, cnie.
gdzieś w oddali, za lasami za górami zobaczyła żilową, pomachała jej, siadając gdzieś obok i wyrywając jej gazetę.
- bu, to ja słońce - wystawiła jej język, uśmiechając się szeroko.

- tak, tak wiem. - przewróciła oczyma. - wiedziałam to już, kiedy zobaczyłam, że kaczory uciekły. - zmarszczyła nos i wyszarpała jej vogue. - co właściwie u ciebie zła tjuu? - spojrzała na nią przelotnie, bo w końcu czytała czasopismo, cnie i zrobiła z ust łódeczkę.

- oprócz tego wszystkiego co spotkało mnie dzisiaj, czyli kompletne nic z domieszką kawy i splątanego szalika, również nic - zmarszczyła nos, wyciągając dłonie do przodu, aby spojrzeć na swoje czerwone paznokcie.
-zła jestem nadal, a u Ciebie? - wypiła łyk zimnej kawy, już zimnej, nie wiem chyba plątanie szalika się przedłużyło.

chyba rozplątywanie. xd - dalej jestem dziewicą, więc nic ciekawego. - wzruszyła ramionami i napiła się kawy, w tym wypadku jeszcze ciepłej. zamknęła vogue, żeby tju nie poczuła się ignorowana i przejechała dłonią, po okładce, po czym położyła je obok, na ławce. - a co z ivanem? - spojrzała na nią pytająco. zawsze wiedziała, że jej się podoba, ot co.

ale szalik był splątany xP
- o matko, dobrze, że w akcie desperacji nie miałaś zamiaru zrobić tego z jakimś ogrodnikiem - zmrużyła oczy, splotła dłonie opierając je na kolanach - ivanem pytasz - wzruszyła ramionami - oprócz tego, że próbował zaciągnąć mnie do jakiegoś obleśnego kibla, a potem lustrował wzrokiem jakieś kelnerki to nic., bo zakończyłam naszą przemiłą znajomość.

- tak, ja też się cieszę. - rzuciła, bez żadnego wyrazu i wzruszyła ramionami. - um. - przygryzła dolną wargę. nie miała pojęcia, że ivan, to taki dupek, podobnie jak przyjaciel jej brata, który próbował ją rozdziewiczyć. wiedzą ci, co oglądali modę na sukces odcinek 8974232. - a co u twojej mamy? - spojrzała na nią z uśmiechem. próbowała jakoś zmienić temat. um.

- mojej mamy? - podrapała się po głowie, albo gdzieś też w okolicach kostki - u mojej szanownej rodzicielki w porządku, zapracowana, obecnie zdrowa, nie przejawia większych problemów natury psychicznej, na tamten świat się chyba nie wybiera, a twoja? - owinęła szalik w połowie twarzy, było jej zimno w nos, nie wiem czemu, ale było.

- u mojej? - przygryzła dolną wargę. - dobrze. - spojrzała na zegarek. - właśnie teraz skończyła opiekować się dziadkiem. - wzruszyła ramionami, bo właśnie dlatego żill przyjechała tutaj, żeby jej matka opiekowała się jej dziadkiem. pf.

- w porządku - wzruszyła ramionami, mniej więcej wiedziała o dość kłopotliwej sytuacji, uf, nie była taka znowu kłopotliwa, ale nie co problematyczna, a może nawet nie tak bardzo.
- a ty poznałaś kogoś sympatycznego? - mrugnęła do niej, co trudno było zauważyć, bo było ciemno.

- właściwie. - wzruszyła ramionami. - tak. - zrobiła z ust łódeczkę, a później wyszczerzyła się. odłożyła gdzieś kubek, z wyzimniałą już kawą. spojrzała na tju, przewracając oczyma.

zaciekawiła się, przygryzła dolną wargę, co zrobiła z niemałą przyjemnością, bo miała na niej wiśniowy błyszczyk - opowiadaj więc - podrapała się po brodzie, wypijając łyk czarnej kawy.

- znamy się od paru dni, tzn z markusem. - wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się na myśl o tym jak niósł ją na rękach i o jego głupim pytaniu o piosenkę, co właściwie było słodkie. powiedziała, to też tju. przygryzła dolną wargę.

- mmm. romantyk, mi trafiają się sami napaleni, mimo wszystko czasem chciałabym porozmawiać o nowej symfonii francuskiego kompozytora - przygryzła dolną wargę, nigdy nie zazdrościła, taka już była, ale cieszyła się, że żillowa, kogoś znalazła, więc uśmiechała się cały czas.

- właśnie, a jak tam twoja gra na pianinie? - spojrzała na nią uśmiechając się.

- zaniedbana, pośród tekturowych pudeł i tekstyliów, różnego rodzaju - szczwana bestia z tju była, więc projektowała ubrania czasami, odgarnęła włosy - czasem grywam, chociaż nie mam obecnie publiczności - wyszczerzyła się.

- ja zawsze lubiłam słuchać jak grasz. - uśmiechnęła się. - musisz mi, kiedyś zagrać. - podskoczyła na ławce, szczerząc się. spojrzała za siebie, na kawę, czy czasem jej nie rozlała, ale była cała na sowim miejscu.

- w takim razie zapraszam Cię w najbliższym czasie, albo przyjdź na romantyczną kolację z nim, a ja zagram, a potem subtelnie zniknę przez okno, coś w roli batmana - uśmiechnęła się - dobra to przyjdź kiedyś!

- jasne, na pewno przyjdę. - uśmiechnęła się. grzebiąc po torebce, w poszukiwaniu telefonu, na który przyszła kolejna wiadomość. odpisała i schowała telefon ponownie do torby. uśmiechnęła się do tju.

- w takim razie liczę na Ciebie - potarła dłonie, może miała nadzieje, że będzie jej cieplej, pojęcia o tym nie mam, spojrzała na nią pytająco.
- czy piszę do Ciebie nasz, znajomy nieznajomy - wystawiła jej język.

- jesteś wstrętna, - też wystawiła jej język, szczerząc się. - ale jeśli chodzi ci o markusa, w co nie wątpię, to tak. - zarumieniła się lekko,czego na szczęście zobaczyć nie mogła i uśmiechnęła się. wzruszyła ramionami, że niby to nic dla niej ważnego.

- jestem wstrętna zła tju, przynajmniej tobie się jakoś układa - przewróciła oczami, spoglądając na chodnik, nie był zbyt interesujący, więc przeniosła spojrzenie z powrotem na żill .

- no, ale u ciebie przecież, nie jest źle. - przygryzła dolną wargę, patrząc na nią niepewnie. sama już nie wiedziała, jak jest u złej tju!