coś w stylu łazienek

- czesc mejtu. - wymruczała nie podnosząc wzroku z mało ekscytującej lektury, - co tu robisz? - załozyła nogę na nogę, spoglądając na niego z nad magazynu. znali sie bo to ten niby seksowny koles z klasy wyżej co sie zozi podobał, czy coś okej? ;x

Niech będzie, ze to ten. - puszczałem właśnie kaczki, ale trafiłem kamieniem w głowę jednej prawdziwej kaczki i teraz pływa o tam - wskazał palcem na kaczkę dryfującą po stawku(?) nóżkami do góry. - a co u ciebie? - zapytał, już chciał nawet zapytać o żozi, ale stwierdził, że nie wypada pytać sie o inną koleżankę, szczególnie przy giselle.

pasuje mi to nie opalony i blondyn, zupełnie w stylu owej sukąckiej żozi. - jesteś morderca, metju! - upusciła magazyn, który deliaktnie zamknął sie pozostając na kolanach giselle. - biedna kaczka, nie pomyslałes o tym że ona tez ma rodzine, teraz napewno się martwią. - wbiła mu palec w tors, przygryzając dolną wargę. - jutro jest impreza, na jachcie wpadnij, będzie żozi. - uśmiecheła się kącikiem ust, dodając że u niej okej, i wszystko spoko.

- ojej, nie pomyślałem o tym - wyszczerzył się, bo nie przejmował się losem owej kaczki. - impreza na jachcie, hm. Będę na pewno. Wy to organizujecie? - zapytał, mając namyśli je, czyli żizel i żozi. Swoja drogą pomyślał, że to genialny pomysł, te wszystkie dziewczyny w bikini i darmowy alkohol.

- nie, jeszcze tiiu i marseille. - zamachała przecząco głową, układając łódeczkę z ust . - weź kolegów bo znając życie to będzie mi się nudzic. - bo w sumie giselle nie lubiła spędzac całej imprezy w towarzystwie jednego przystojnego kolesia, wolała biegac od jednego do drugiego. - o dziewiętnastej, pamiętaj.

- tak, zapamiętam. kolegów też może przyprowadzę - uśmiechnął się kącikowo mrużąc oczy. - jak mniemam jacht ojca tju? - zapytał jeszcze dla pewności, choć to było bardzo prawdopodobne bo to właśnie jej ojciec miał największy jacht. Ucieszył się na myśl o chińskich czy tam japońskich plejbojach w kajucie, bo każdy znał azjatyckie gusta ojca tju.

- mhm. - wymruczała, marszcząc nos. - tylko seksownych, wiesz żadnych szkolnych frajeró. - szybkim ruchem ręki, odgarnęła włosy z czoła, przyglądając się miłym narzędziom wzroku, matta. - oh, nie licz na świerszczyki, z azjatyckich stron, dokładnie wszystko przeczyścimy!

- wystarczy, że ja jestem seksowny - mrugnął do niej ze swoja skromnością, jak to ma w zwyczaju ją okazywać. - o co mnie oskarżasz, tyle pięknych półnagich dziewcząt będzie mnie otaczać, to myślisz, ze będę miał czas na jakieś tam czasopisma? - prychnął niemalże, wyciągając z kieszeni spodni pomiętą paczkę papierosów. - skusisz się? - podsunął je giselle.

- nie, rzucam. - pochwaliła mu się dumna, że odmuwiła diabolicznego i morderczego papierosa, który kusił ją niemiłościernie. - albo daj. - wymruczała, zdesperowanym głosem, wyciągając dłon w kierunku, pomiętej paczuszki kusicieli.
- nie oskarzam cię o nic, mój drogi poprostu znam wasze skłonności do tych koreańskich dziwek, wogóle to nie wiem co wy w nich widziecie. - dodała, wsuwając papierosa między malinowe wargi.

Podpalił jej papierosa swoim, uprzednio zapalonym powiedzmy. - nie koreańskie, tylko japońskie kochana - rzekł, bo japonki są nawet miłe, ale czy azjatyckie plejboje są jakieś fajniejsze tego już nie wiem. -swoja drogą, uważasz że mój seksowny tyłek lepiej będzie wyglądał w slipkach, czy hawajskich bokserkach? - zapytał z cwaniackim uśmiechem, ale niech cię to nie zmyli, bo to dla niego było ważne pytanie!!

podziękowała mu ładnie, za papierosa i takie tam. - koreańskie, japońskie wszystko jedno. - wzruszyła ramionami, wypuszczając dym z płuc. japonki są jakieś ładniejsze niżeli koreanki, nie wiem dlaczego, mhm. - hawajskich bokserkach, chyba. - uśmiechneła się kącikowo, wyobrażając go sobie w owych bokserkach, albo nie wyobraziła sobie w slipkach? xd

- no to będą hawajskie bokserki, choć i tak przypuszczam, ze zakończy się na dzikim pogo na golasa - uśmiechnął się aż na samą myśl, nie wspominając już, że nawet żizel wyobraził sobie nago, zlustrował ją tylko wzrokiem, z tym swoim seksownym jednokącikowym uśmieszkiem.

- nie, nie ma nawet mowy. ja się nie będę rozbierac. - wymruczała całkiem poważnie, ogólnie to uważała że nienalezy epatowac nagoscią, bo potem co to za przyjemnosc dla rzymac faceta, który ją widział już nie raz nago za nim wylądują w jednym łóżku, mhm. wolała potrzymac kolesia w niepewności czy też nie wypycha sobie tego i tak znikomego biustu. - ale ty możesz.
:d

jak to mój dyrektor powiedział nagość kobiety nie sprawia mężczyznom radości, radość sprawia im rozbieranie!
- ja mogę rozebrać się. dla ciebie. W jakiejś ustronnej kajucie - rzekł, oblizując spierzchnięte wargi. jednak wcale nie był napalony, on się zawsze zgrywa. Napalony to będzie podczas parti pewnie :3

na żozi, bo w sumie ona mu się podoba? tak czy nie? ;o
- jasnę, zawsze. tylko wiesz potem się nie wykręcisz. - wymruczała, przygryzając dolną wargę, nawet poprawiła nie równo s t o j ą c y kołnierzyk od miłej polówki matta.
nie żeby zmieniła zdanie od wczoraj, nie mniej ni więcej, bardziej podobał jej się ten miły, uroczy, seksowny koleś z klasy marseille.

jemu się podobają prawie wszystkie, ale niech będzie że żozi szczególnie.
- ale ty też będziesz musiała się rozebrać - powiedział i dmuchnął w jej grzywkę. Chyba był typem bananowego chłopca, nic na to nie poradzę, że tacy są prawie wszyscy moi.

żozi, sypia z każdym to też jemu też mogą się podobac wszystkie, xdddddddd
- kto ci tak powiedział? - zrobiła całkiem niewinną minkę, otwierając zapomnianą już lekturę w postaci magazynu. bananowe chłoptasie są miłe, nawet bardzo.
- sam na to wpadłeś, czy ktos ci podowiedział? - uśmiechneła się, ukazując swoje idelane zęby. to nie było złośliwe nie nie, nawet zamknęła znów nie fortunny magazyn. :c

- a wiesz, że sam - odparł niezrażony tym nikczemnym pytaniem, które mogłoby urazić dumę połowy męskiej populacji, ale nie jego. - gramy fair, jeśli ja sie rozbiorę to i ty, bo jakie niby będę miał z tego korzyści, co? - zapytał patrząc na jej twarz.

- ponoc, facet nie ma przyjemnosci z oglądania nagiej kobiety, większą przyjemnosc sprawia mu, pozbawianie jej kolejno częsci garderowy, hm? - sama nie wiedziała czy to prawda, a zresztą mathieu był chyba inny niżeli wszyscy, wkoncu podobała mu sie josephine! nie uraziły go docinki, nie miłe giselle, no więc może i w tym się różni od innych mężczyzn! - josephine, się wścieknie. - wymruczała, i po chwili stwierdziła, iż palneła największą głupote jaką mogła palnąc, więc pośpiesznie zakryła usta z nadzieją że matt nie usłyszał owej wypowiedzi.

Ale on usłyszał wzmiankę o josie. - dlaczego miałaby się wściec, co? - uniósł w górę jedną brew, bo przecież żozi zawsze go olewała i myślał, że dla niej jest największym palantem świata! Może dla tego właśnie josefine go tak kręciła.

- nic jej nie mów, że ci powiedziałam. - zaczeła, łapiąc go za kołnierzyk, bo w sumie nie chciała wyjsc na jakiegoś kapusia, a no i przeciez nie chciała także aby josephine, się na nią gniewała nic z tych rzeczy. - wczoraj stwierdziła iż jesteś seksowny.

Wyszczerzył się dumnie prężąc pierś. - też odkrycie - powiedział normalnym tonem, jakby to go wcale bardzo nie obchodziło, aczkolwiek to dla niego ważne było!

- oh, jakiś ty skromny - zachichotała, mierzwiac nienaganną fryzurę matta, którą napewno układał cały ranek. ona i tak wiedziała że dla niego to ważne, :d

- skromność to moje drugie imię, nie wiedziałaś? - wzruszył ramionkami - skoro jesteśmy już przy tym temacie, to co jeszcze opowiadały twoje koleżanki o mnie? - zapytał tak, bo nie chciał pytać wprost 'co jeszcze żozi mówiła?'

- nie? powiedzmy że zapamiętam. - wzruszyła ramionami, zakładając kosmyk włosów za ucho .- właściwie to nic, chyba . - przejechała, palcem wskazującym po ustach, mhm. - nie, chyba nic bynajmniej nie pamiętam