starbucks

podrapał się po głowie, czekał, aż rozwinie ten temat, ale się chłopak nie doczekał, wziął jej dłoń w swoją rekę przyglądając się jej paznokciom, po czym oddal jej rękę =P.
- ja nie mam żadnych wybitnych talentów, raczej jestem artystycznym beztalenciem - podrapał się po karku, odbietając zamówienie, podsunął delikatnie filiżankę w stronę niki.

- piękne, nie ?- chodziło jej of korst o paznokcie, wyszczerzyła się głupio, po czym przysunęła filiżankę do siebie. zamieszała 2 razy łyżeczką po czym położyła ją na spodku od filiżanki. -moich wierszy też nikt nie wydrukuje, są beznadziejne -wzruszyła ramionami podsumowując się i spojrzała na okno.

- nie wiem, dla mnie nawet wiersze pięciolatka nie są takie kompletnie głupie, na pewno za nisko się cenisz - pokiwał przekonująco głową, mrużąc przy tym oczy.
- piękne - wystawił jej język.

uśmiechnęła się mrużąc oczy, po chwili spojrzała na swoją filiżankę, zamoczyła w niej usta, -na pewno -spojrzała na niego niedowierzając.

orzewrócił oczami, nie miał dzisiaj ochoty na wstąpienie do grupy wsparcia dla niedocenionych artsytów, pokręcił głową, wypijając łyk kawy.

- co studiujesz ?- spojrzała na niego, stukając paznokciami o filiżankę, lubiła to robić, zdarza się.

- fizykę - zaniósł się śmiechem, podrapał się za prawym, tudzież lewym uchem - a ty?

-jeszcze nic, kończę trzecią klasę -podrapała się nerwowo po policzku, rozglądając się po starbaksie.

- miło, a masz jakieś plany, zakładam, ze ambitne - podrapał się kolanie, wypijając kolejny łyk kawy. i jeszcze jeden i jeszcze raz.

uśmiechnęła się bocznie, - i tutaj Cię zaskoczę, nie mam absolutnie żadnych planów co dalej, liczę na ciekawe propozycje losu -przygryzła dolną wargę i wypiła łyka kawy.

- porpozycje losu - zmarszczył brwi, spoglądając na jej twarz, centralny środek, może -czyli masz nadzieje, że znajdzie się ktoś, kto opublikuje twoje wiersze.

wzruszyła ramionami, -niekoniecznie, może będę studiować, może zostanę matką ślicznych bliźniaków, może założę firmę, a może wszystko na raz -uśmiechnęła się bocznie patrząc na dejmonowy wyraz twarzy.

jego twarz, no cóż była bez wyrazu, dzieci, miał wiele okazji by je spłodzić, ale się nie udało, naszczęście - wybiegasz w daleką przyszłość - podrapał się po karku.

- daleka przyszłość -powtórzyła uśmiechając się do kawy, -8 miesięcy to nie przyszłość, studia mogę zacząć po maturze, a firmę mogę założyć nawet już -spojrzała na okno, orientowała się dobrze, wypiła łyka kawy, chyba przedostatniego.

- jakiego rodzaju firmę - oparł łokieć o blat, miał ochotę ją przelecieć, ale przecież rozmawiać też lubił, więc wypił ostatni łyk kawy, zamawiając kolejną.

wzruszyła ramionami, -nie wiem, jakoś o tym nie myślałam, może po prostu zostanę zwykłą pracownicą, różnie bywa -spojrzała na niego trzymając dłonie na filiżance, grzała je sobie chyba.

- mhm - wyparował krótko, rozbolała go głowa, więc oparł się łokciami oboma, a raczej łokcie oparł na stoliku spoglądając na niki- masz ładne oczy - pojechał żarliwym komplementem, ale wolał na początku udawać grzecznego chłopca. i'm bad, i'm bad.

-dziękuję- no dobra, jakoś nie spodziewała się komplementu w środku rozmowy, spojrzała na okno, wypijając ostatniego łyka kawy,

- nie dziękuj, to prawda - wzruszyła ramionami, uśmiechając się kącikowo.

mało widocznie zawróciła oczami i spojrzała na zegarek, -późno już, ojciec mnie zabije - udała wielkie zdenerwowanie, tak nawiasem miała gdzieś co zrobi jej ojciec.

z niechęciom wzruszył ramionami - gnaj do niego - wepchnął jej swój numer uśmiechając się przelotnie, po czym cmoknął ją w prawy policzek.

ucałowała jego prawy, bądź lewy policzek, zapłaciła za swoją kawę i wyszła, niezbyt pośpiesznie.

przyszli więc i nawet przepuścił ją przez drzwi. zajęli jakiś pierwszy, lepszy stolik przy rogu. zamówił dwie kawy i jakieś ciastko dla niej, nie wiem, co to było, ale na pewno coś dobrego. um, gdyby nie moja dieta. ;c mniejsza,cnie. podparł głowę, na łokciami o stolik i wpatrywał się w tju.

przygarnęła swoją kawę w swoje dłonie wypijając jeden niewielki łyk, po czym skupiła uwagę z dżimimim, ugryzła kawałek ciastka, miała nadzieje, że jego śladowa ilość nie pozostała na jej twarzy. ale prawdopodobnie nie bo pośpiesznie sięgnęła po chusteczkę.

uśmiechnął się kącikowo i napił się kawy. - właściwie, to kim był ten dżastin? - spojrzał na nią, unosząc lewą brew i biorąc kolejny łyk kawy. słyszał o nim już parę razy, ale dopiero dziś miał z nim styczność. raczej nie były to miłe rzeczy.