starbucks

podrapała się po policzku, niezręcznie łapiąc filiżankę z, której o mało co nie wylała się całą jej zawartość, po czym przeniosła wzrok z powrotem na dżimiego.
- poznałam go gdzieś w egzotycznym ogrodzie, a potem zaprosił mnie na drinka - wzruszyła ramionami, owijając kosmyk swoich włosów na palec.

nie koniecznie, chodziło mu o taką odpowiedź, ale okej. um. - aha. - pokiwał głową, na znak, że zrozumiał i już więcej nie pytał. wziął kolejny łyk kawy. ponownie podparł głowę na łokciu, bawił się filiżanką.

- nie wiem właściwie kim jest, bo dla mnie chyba nikim, ale nie spaliśmy ze sobą - pokręciła przecząco głową spoglądając na niego, raczej nie chciała, żeby tak pomyślał, nie wiem, może go polubiła, wcielone zło kogoś polubiło, winszujmy!

przygryzł dolną wargę, patrząc na tłumaczącą się tju, po czym zatopił usta w kawie. - i co w związku z tym ? - rzucił, spojrzawszy na nią bez wyrazu. nie wiedział, czemu mu to powiedziała, chyba się trochę poirytował. żałował, że spytał o niego.

zmieszała się, więc zjadła kawałek ciastka by usprawiedliwić swoje milczenie, w końcu nie je się z pełną ciastkowej kruszonki buzią, po chwili wciągnęła powietrze, czemu się poirytował ? ;x, jego spojrzenie trochę ją zabolało, więc właściwie miała ochotę wybiec stamtąd.
- nic -wzruszyła ramionami - po prostu nie chcę, żebyś sobie coś pomyślał - przewróciła oczami.

jej tłumaczeniem się, albo może lubił się irytować. - mhm. - pokiwał głową, kolejny raz. podrapał się po skroni. napił się kawy i znowu zaczął bawić się filiżanką. - właściwie, to. - uciął. chciał powiedzieć, że nie przyszło mu to na myśl, ale przyszło. przygryzł dolną wargę, po czym napił się kawy.

spojrzała na niego onieśmielona , spuściła głowę wpatrując się w wnętrze filiżanki, a było bogate jedynie w kawę, po czym spojrzała na niego.
- studiujesz? - uniosła głowę, chciała pośpiesznie zmienić temat.

- ta, coś w stylu malarstwa. - mrugnął do niej i odłożył filiżankę na spodek. zmieniłam we wizytówie,bo malarstwo tera, jakoś bardziej mi do niego pasuje. aha. - a ty? - uśmiechnął się kącikowo. uniósł lewą brew. spojrzał w filiżankę, nie było już kawy, ale nie zamówił następnej. nie, żeby nie miał pieniędzy, cnie ale jakoś nie chciało mu się pić.

- jestem w maturalnej klasie - uśmiechnęła się łagodnie - ja chciałabym iść na muzykoznawstwo - rozmarzyła się, chociaż i tak była pełna przekonań, że nic z tego nie będzie, wzruszyła ramionami.

- ambitne plany. - uśmiechnął się kacikowo i mrugnął do niej. gdyby mógł od zasady napił by się kawy, ale jej nie miał. podrapał się po skroni. spojrzał na nią, podpierając głowę na łokciu.

- czy ambitne nie wiem, ale raczej nic z nich nie wyjdzie - wzruszyła ramionami, spoglądając na niego, przygryzła dolną wargę, jako pianistka miała fetysz do ludzkich dłoni, on miał idealne, ale pewnie kiedyś mu to powie.

miło. ;x - czemu myślisz, że nic z nich nie wyjdzie? - spojrzał na nią pytająco. - z resztą skoro masz takie podejście, to na pewno nic nie wyjdzie. - przewrócił oczyma. miał ochotę położyć dłoń na jej, ale powstrzymał się i podrapał się niezgrabnie po policzku. uniósł w górę kącik ust, lewy bodajże, też.

przewróciła oczami -wiesz jak to jest, mój ojciec pragnie kierować moim życiem i pokierował je w kierunku tego, że pragnie abym poszła na marketing i zarządzanie - powiedziała z odrazą zbliżając dłoń do jego, znacznie xP.

położył swoją dłoń, na jej. - ważne, żebyś ty robiła to, czego chcesz w życiu. - uśmiechnął się kacikowo i zabrał dłoń. oparł się o krzesło.

żałowała, że zabrał dłoń, ale mogła umieścić ją na zimnej już niestety filiżance z kawą, rozpaczam razem z nią!
- niby tak - niby to jest nibylandia, a on ma racje.- postaram się, chociaż ostatnio mało ćwicze, gram na pianinie, może kiedyś posłuchasz? - o matko, jaki facet chciałby słuchać jej gry, była perfekcyjna, ale co z tego.

- może, kiedyś. - mrugnął do niej i uśmiechnął się wyrozumiale. - co robimy? - spojrzał na nią unosząc brwi. nie chciało mu się tu siedzieć.

posmutniała, gdzieś głębi duszy miała nadzieje, że będzie chciał jej posłuchać, ale dobra zua tjuu pewnie by go przeleciała, gdyby nie fakt, że wrażliwy z niego chłopczyna.
- zaproponuj coś atrakcyjnego mi przychodzi na myśl jedynie - przygryzła wargę, odgarniając włosy - sama nie wiem, mogę Cię zaprosić do mojego mieszkania, będziesz zgadywał co ukrywam w danym pudle - uśmiechnęła sie, nie miała dobrego pomysłu, właściwie konwencji, inwencji też jej brakowało.

- um, to może pójdziemy, nie wiem. - wzruszył ramionami, drapiąc się z tyłu głowy. chyba nie miał ochoty dziś na seks. um.

wzruszyła ramionami, właściwie polubiła tą niewinną stronę dźimiego, oblizała spierzchnięte wargi, po czym wygrzebała malinowy błyszczyk, czekała aż zaproponuje jakąś wymianę telefonami, dzisiaj miała dzień ogólnej bierności, helouł, spoglądała na niego.
- więc gdzie chcesz iść - wzruszyła ramionami.

- przed siebie. - mrugnął do niej i wstał od stolika. zostawił pieniądze, kierując się ku wyjściu razem z tju.

stanęła visa vi naprzeciw niego znaczy się drodzy miłościwie nam kupujący, w każdym bądź razie ziewnęło jej się dyskretnie, biedna śpiąca dziecina, pocałowała jego policzek stając na palcach, których nie połamała na szczęście - dzięki za kawę - zasmajliła się pogodnie, podrapała się po nosie, pewnie myślała, że tam siedzi jakaś mucha - dać Ci mój numer telefonu - poprawiła swój szaliczek bez niego ani rusz.

- jasne, w razie czego zadzwonię. - mrugnął do niej i uśmiechnął się kącikowo. wyszli, też. przejechał dłonią po jej policzku.

wcisnęła mu do ręki swój numer telefonu, pewnie na jakieś żółtej papeterii ze spondżbobem.
- zadzwoń - spojrzała na niego trzepocząc rzęsami, roześmiała się spoglądając na zegarek, a jej uśmiech pobladł trochę - muszę chyba znikać, jak kopciuszek moja karoca zmieni się w dynie, sam rozumiesz - mrugnęła do niego, musnęła wargami jego ust, raczej bliżej było to cmoknięciu niżeli pocałunkowi, ale było miło.
- może znajdziesz czas jutro? - włożyła dłonie do kieszeni.

- myślę, że tak. - uśmiechnął się i przejechał nosem po jej szyj. - może cię odprowadzę? - przewrócił oczyma, obejmując ją w pasie. chyba, chciał mieć pewność, że mu nie ucieknie, zanim odpowie.

przygryzła dolną wargę, po czym wzruszyła ramionami - więc odprowadź - nie uciekła, a że prawie rozpływała się w jego uścisku tego nie dodam, bo lubiła dżimiego trochę bardziej.