Justina.!

Ogromny apartament, w którym mieszka tylko Justin, czasem pełni funkcję noclegowni dla przypadkowych panienek.

weszła, rozejrzała się dookoła przyglądając się wnętrzu, taka pieprzona estetka z niej.
usiadła na jakimś fotelu, krześle lub kanapie, równie dobrze mógł to być miękki dywan.

przygryzła dolną wargę, opierając się o sofę, odgarnęła włosy, przygryzła dolną wargę.
- martini, jeśli posiadasz - uśmiechnęła się nieznacznie.

wypił jeden niewielki łyk, po czym przetarła policzek, nie miała słabiutkiej główki niewinnej niewiasty, ale po co miała się zwierzać, chociaż jeśli przekroczyła granicę alkohol uderzał jej do głowy.
- dzięki, ładne masz mieszkanie - do końca mu się nie przyjrzała, ale wypadało pochwalić jego apartament, więc tak, też zrobiła.

- to prawie tak jakbym spała z własnym ojcem, chociaż on jest trochę starszy - przewróciła oczami z niesmakiem na ustach, po czym pośpiesznie zanurzyła wargi w martini, by się go pozbyć, niesmaku, a nie ust.
- nie, nie sypiam, nie musisz się martwić - wystawiła mu język.

właśnie teraz poczuła się niezręcznie, zazwyczaj jej kontakty z mężczyznami przynajmniej rozpoczynały się od jakiejś bujnej dyskusji owocującej w z początku niewinne słowa, które w jej wykonaniu nie były niewinne, pfu nawet tak nie brzmiały, ale ogólnie można powiedzieć, ze jest grzeczną dziewczynką tatusia, ale tylko od święta.
- a ty sypiasz z dziki trzydziestkami - roześmiała się nawijając kosmyk swoich włosów na palec.

odebrała to jako jakąś awersję od jej poprzednich słów, ale specjalnie się nie przejęła, splotła dłonie gdzieś opierając je gdzieś w okolicach klatki piersiowej.
- w porządku - roześmiała się.

- nie mam zamiaru zwierzać Ci się z mojego intymnego życia - powiedziała to właściwie pół żartem pół serio, odgarniając teatralnie włosy, przejechała dłonią po swoim policzku.
- raczej nie - uśmiechnęła się kacikowo.

o matko -.-''. Chuck </3 lowe.
uniosła w górę brwi, co wykonała dość komicznie - nas? - podrapała się po ramieniu, spoglądając na niego, raczej trochę rozbawiona, ale zmieszana również.
- jaka to różnica?

mruuuuu ;3.
- jeśli tak sądzisz - wzruszyła ramionami, krzyżując dłonie, wypiła kolejny łyk martini. 0 a co dokładnie za znaczenie? - droczyła się z nim, część druga z koperty podpisanej trudne tjulowe pytania!

mruu ;3.

- Bo wtedy myślałbym tylko o tych otyłych, spoconych, łysych i nadzianych biznesmenach; jak gdyby to oni byli. - odparł dość sugestywnie patrząc jej w oczy znów tym samym wzrokiem a'la wypowiedź Chucka do Amelii : ' I'm Chuck Bass ' <3.

wykrzywiła ust , spoglądając na niego - przestań, jesteś obleśny - roześmiała się, wypijając kolejny łyk martini. - jak mogłeś tak pomyśleć - spojrzała na niego z niewielką pretensją.

uśmiechnęła się szelmowsko, zanurzając wargi w martini, uśmiechnęła się do niego.
- nie każdy mężczyzna w średnim wieku jest łysy i spocony, ale obrzydziłeś mi cały dzisiejszy dzień - spojrzała na niego marszcząc nos.